Rozdział 8


                          Rozdział 8

- Hej – usłyszałam głos Joe nad moim uchem przekręciłam głowę i spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Cześć – odpowiedziałam – a co ty tak wcześniej na nogach? – zapytałam odkładając ostry nóż na deskę, na której kroiłam pomidora na moje pożywne śniadanko.
- A nie wiem, ale to dziwne prawda? – zapytał, a po wypowiedzeniu tych słów zaśmialiśmy się.
- Jest dopiero 11, Joe czy nie zrobili ci przypadkiem prania mózgu? – zapytałam udając przestraszoną minę.
- Haha, bardzo śmieszne – powiedział z ironią.
- Ale ja mówię poważnie – powiedziałam wkładając w moje słowa tyle powagi na ile było mnie stać.
- Foch forever na pięć minut – powiedział udając obrażonego.
- Pff poczekam – powiedziałam i wystawiłam do niego język wracając do poprzedniego zajęcia.  
- Zrobisz mi też? – usłyszałam nad uchem, odwróciłam się do niego z uśmiechem na twarzy.
- Pięć minut jeszcze nie minęło – powiedziałam zakładając ręce na klatkę piersiową.
- Proszęęęę – powiedział przeciągając ostatnią literę wyrazy i składając ręce w znak modlitwy, zrobił te swoje maślane oczka. Ughh! Dobrze wie że im nie odmówię. Odwróciłam się i wróciłam do robienia kanapek.
- Dziękuje Demi, jesteś wielka – powiedział, po czym na policzku poczułam jego miękkie wargi, poprawiłam włosy tak żeby upadły na mój policzek gdyż nie chciałam by zobaczył różowego śladu na nim. Dziwne że czasie rozmowy z nim nie rumieniłam się, to było trudne powstrzymywać się przed napływem krwi do moich policzku tylko wtedy gdy wymówił jakiś komplement lub pocałował mój policzek, a nawet wtedy kiedy powiedział coś do mnie.
                                                                         ***
- Mam świetny pomysł – zaczął Nick, a po tych słowach oczy wszystkich zgromadzonych w „salonie” tourbusu skierowały się w jego stronę.
- Słuchamy – powiedział Joe.
- Może wybierzemy się dzisiaj na imprezę? – powiedział, a wszyscy spojrzeliśmy po sobie.
- Ale mamy koncert – powiedziałam zrezygnowana, wiedziałam ze to słaba wymówka. Nie chciałam iść? I to bardzo. Bałam się tego co może się na niej stać. Po pijaku mogę zrobić wszystko, nawet wyznać Joe miłość.
- To po koncercie, zgódź się Demi – powiedział Nick z tymi samymi maślanymi oczkami co Joe, mieli tak podobne oczy, od razu widać że to bracia.
- No dobra – powiedziałam, a wszyscy zgromadzeni przybili sobie piątki, oczywiście chodzi mi o braci Jonas.
                                                                  ***
Siedziałam, a raczej leżałam z gazetą na kanapie, tym razem w salonie hotelowym. Usłyszałam charakterystyczny dzwonek mojego telefonu i spojrzałam w jego stronę, dostrzegłam że jest na komodzie obok ściany. Podniosłam się z niechęcią i podeszłam do aparatu.
- Tak słucham – powiedziałam nie patrząc na dzwoniącego.
- Cześć kochanie – usłyszałam aksamitny głos Adama, automatycznie na mojej twarzy pojawił się uśmiech, podeszłam do sofy i usiadłam na niej.
- Cześć słonko – powiedziałam.
- Co tam u mojego słonka? – zapytał, a ja zaczęłam mu streszczać to co działo się od jego ostatniego telefonu, tęskniłam za nim i to bardzo. Ale czy to miłość taka sama jaką darzę Joe? Zdecydowanie nie. Ale kocham Adama, jak chłopaka, ale nie tak bardzo jak tego skurwiela który ukradł moje serce i nie chce go mi oddać.
- Czyli wszystko porządku? – zapytał, martwił się o mnie, czułam to w jego głosie.
- Nie, ciebie tu nie ma – powiedziałam po czym usłyszałam jego śmiech, a po chwili westchnięcie.  
- Dobrze wiesz Dems że chciałbym przy tobie być, ale nie mogę jak tylko będę mógł spotkamy się, obiecuje – powiedział, a ja uśmiechnęłam się.
- Dobrze – powiedziałam – Kocham cię
- Ja ciebie też, przepraszam muszę kończyć – powiedział.
- Dobrze, to do zadzwonienia – powiedziałam i usłyszałam głuchy sygnał oznajmiający to ze się rozłączył. Brakowało mi go i to bardzo, chciałam go mieć tu przy mnie, by pomógł mi w tych trudnych chwilach, ale wiedziałam jaka jest sytuacja i nie obwiniałam go za nią.
                                                                         ***
- Witam wszystkich ! – krzyknęłam do mikrofonu co wywołało pisk fanów – jaką piosenkę chcecie usłyszeć?
- Skyscarper – usłyszałam z widowni i uśmiechnęłam się po czym usłyszałam pierwsze nuty piosenki.
                                                                             ***
- Impreza ! – usłyszałam krzyk Nick który czym prędzej wybiegł z limuzyny która zatrzymała się przed tutejszym klubem.  Wyszliśmy za nim śmiejąc się z jego okrzyków radości. Cieszył się jak małe dziecko z zabawki, ale przyznam szczerze że Nick jest takim dzieckiem, tak jak każdy członek Jonas Brothers.
Przekroczyliśmy próg klubu i poszliśmy w stronę baru. Wszyscy zamówili sobie jakieś drinki, nim się obejrzałam, miałam za sobą już z 4 wypite szklanki, byłam w stanie upojenia alkoholowego, ale nie tak bardzo by nie pamiętać na 2 dzień co robię.
- Zatańczysz? – usłyszałam głos Joe, odwróciłam się do niego i z uśmiechem złapałam za dłoń którą wystawił w moją stronę prosząc o taniec.
- Chętnie – powiedziałam i poszłam z nim w kierunku parkietu na której można było zauważyć inne tańczące w rytm muzyki pary. Po chwili poczułam jego ręce na mojej tali, zaczęliśmy ruszać się w rytm muzyki, nie patrząc na to co mówili ci co tańczyli obok nas. Nie zważaliśmy na to co się stanie jutro, to była nasza chwila. Odkręciłam się do niego tyłem i zaczęłam ocierać się o niego w rytm muzyki. Poczułam jego usta na mojej szyi co wywołało u mnie wielki uśmiech.  
                                                                          ***
Wpadliśmy do jego pokoju hotelowego całując się namiętnie, Joe trzymał za krawędzie mojej bluzki i usiłował ją zdjąć. Weszliśmy do sypialni, a ja podniosłam ręce ułatwiając mu zdjęcie kawałku mojej odzieży. Podeszliśmy do jego łóżka, a on lekko mnie na nie popchnął kładąc się na mnie. Zaczęłam odpinać mu koszulę która tak samo jak moja bluzka znalazła się na podłodze, po chwili podłoga była w naszych ciuchach, a my nadzy. Czułam jego usta na mojej szyi, dekolcie oraz całym ciele.
- Kocham cię – usłyszałam jego głos, to tylko dwa słowa, ale odwróciły moje życie o 180 stopni.
- Ja ciebie też – odpowiedziałam, a po chwili poczułam przyjemny ból. Nie był to nasz pierwszy raz, ale on starał się tak samo, tak samo był delikatny jak za pierwszym. Nie dbałam o to co będzie jutro, albo co powiem Joe, ale żyłam chwilą. Najszczęśliwszą chwilą mojego życia. 
  

                                                                       ***

Podoba mi się i to bardzo. Założyłam nowy blog wraz z resztą załogo Riddle http://the-undefeated-in-live.blogspot.com/ oraz sama http://death-versus-love.blogspot.com/. Proszę o recenzję rozdziału. 

2 komentarze:

  1. świetny rozdział... czekam na kolejny kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej. Ale się porobiło. Cieszę się, że Demi kocha Joe'go, ale z drugiej strony martwi mnie Adam. Jeśli dowie się, że Demi spała z Jonasem może się delikatnie zdenerwować. Ale i tak na pewno wszystko dobrze się skończy, przynajmniej mam taką nadzieję. Rozdział świetny, jest długi i dużo się w nim dzieje. Jak pisałam Ci na gg bardzo zazdroszczę Ci talentu, bo piszesz naprawdę genialnie !! Czekam na kolejną notkę :)

    OdpowiedzUsuń