Rozdział 1
Siedziała w samolocie z głową opartą tak że mogła patrzeć w
okno. Patrzyła na puchate obłoki, a z jej oczy wydobywały się łzy. Cierpiała,
ale w głębi serca wiedziała że robi dobrze, że jej ucieczka oznacza koniec
cierpień. Jej telefon kolejny raz tego dnia zaczął wibrować. Wyjęła go z torby
i spojrzała na wyświetlacz. Selena. Nie zrobiła nic aż telefon przestał się
odzywać. Gdy wibracje ustały zdjęła klapkę i wyjęła kartę sim. Wsadziła ją
pomiędzy papierki i czekała aż stewardessa nie przyjdzie i zbierze papiery.
Chciała uciec od wszystkiego, nie tylko od Joe, ale od całego tamtego życia.
Zaczynała nowe, nowy rozdział w swoim życiu.
- Hej wszystko dobrze? – zapytała nieznajoma dziewczyna
zajmując miejsce obok Demi. Szatynka przyjrzała się nieznajomej, miała długie
brązowe włosy i niebieskie oczy, które pod tym światłem wydawały się szare.
- Cześć, tak to nic ważnego – zapewniła ją szatynka, ale
nieznajoma nie uwierzyła jej, usadowiła się wygodnie i spojrzała ze smutnym
uśmiechem na nią.
- Jestem Miley – powiedziała wystawiając rękę do Demi.
Szatynka uśmiechnęła się i uścisnęła jej dłoń.
- A ja mam na imię Demi – powiedziała ocierając swoje mokre
policzki.
- Niech zgadnę. Problem z chłopakiem? – zapytała Miley, a
szatynka spojrzała na nią ze smutnym uśmiechem.
- Po prostu postanowiłam zacząć nowy rozdział, zakańczając
tamten. Zapominając o przeszłości – wytłumaczyła Demi. – Mam dość Los Angeles i
wszystkiego związanego z nim, oraz wszystkich cierpień.
- Rozumiem cię Demi, ja także uciekam od zgiełku miasta, L.A
nie kojarzy mi się z nim czym dobrym. – powiedziała posyłając jej pokrzepiający
uśmiech.
- Widocznie to nie takie miasto aniołów jak je nazywają –
powiedziała Demi spoglądając za okno. Widok był piękny, ale dla kogoś kto miał
lęk wysokości takie spojrzenie za nie mogło się źle skończyć.
- Widocznie masz rację – powiedziała tępo patrząc przed
siebie.
***
Ona była gdzieś daleko w drodze do swojego narzeczonego, a
on.. Czytał jej pamiętnik, zastanawiając się jak mógł dać jej odejść, jak mógł
popełnić tak wielki błąd? Po tym co przeczytał w tym zeszycie widział jak
bardzo go kochała, ile przeżyła, jak bardzo go potrzebowała. Jak bardzo go
znienawidziła… kiedy odszedł do innej, jak bardzo bolało ją gdy przyprowadzał
kolejną dziewczynę. Ona cierpiała, a on nie miał o niczym pojęcia. Bo skąd miał
wiedzieć?
Odłożył pamiętnik na swoją klatkę piersiową i spojrzał na
sufit, przymknął oczy, a z pod powiek wydobyły się łzy. Cierpiał i to bardzo,
jego serce miało wielką jedną ranę przedzielające je na pół. Gdyby ona
wiedziała jak bardzo ją kochał. Ale było już za późno, nie było jej nigdzie,
odjechała znajdując szczęście u kogoś innego kogoś kto mógł zapewnić jej
szczęście.
Kolejny raz tego dnia złapał za telefon komórkowy, kolejny
raz tego dnia wybrał jej numer, kolejny raz tego dnia nie odebrała. Ale tym
razem telefon nie wydał żadnego sygnału.
- Jonas coś ty narobił?!- znów usłyszał krzyki Seleny, była
na niego zła, dobrze wiedziała że przez niego jej najlepsza przyjaciółka
wyjechała, zrywając z nią kontakt.
- Zostawcie mnie w spokoju! – jego rozmowa z innymi od czasu
wyjazdu właśnie tak wyglądała, siedział w swoim pokoju wczytując się w
rozmyślenia Demi, a jego bliscy jedynie oskarżali go o jej wyjazd. Tak naprawdę
mieli rację. Ale myślał że chociaż oni podtrzymają go na duchu w tych dniach,
pomogą mu.
***
Samolot wylądował, a ona wzrokiem wyszukiwała Adama. Kiedy
go dostrzegła uśmiechnęła się smutno i podbiegła do niego z walizkami w rękach.
Wypuściła je i wskoczyła mu w ramiona. W nich poczuła się bezpiecznie. Czuła
coś do Adama, ale go nie kochała, to była miłość bardziej jak do brata niż jak
do mężczyzny.
- Tęskniłem – szepnął jej do ucha i pocałował w jego płatek.
- Ja też – powiedziała przymykając oczy, z jej oczu
wyleciały łzy, ale szybko je otarła. Nie chciała pokazać mu że cierpi, nie
chciała by to co miało miejsce w czasie trasy wyszło na jaw, chciała by tamten
rozdział został zamknięty.
- Kochanie wiem że postawiłem cię przed trudnym wyborem –
powiedział chłopak kiedy się od siebie oderwali.
- Nie mam ci tego za złe, może to nawet lepiej zapomnieć o
tym co było, a zacząć nowe? – powiedziała z uśmiechem patrząc na Adama.
- Kocham cię – powiedział znów przytulając ją do siebie,
Demi cicho przełknęła ślinę, a w jej gardle pojawiła się wielka kula, nie
chciała kłamać, ale nie miała wyboru.
- Ja ciebie też – powiedziała przymykając oczy. Czuła jak
jego serce biło, przyśpieszone tępo dawało o sobie znać. Usłyszała jak ktoś
wymawia jej imię, obejrzała się za siebie i dostrzegła Miley. Oderwała się od
chłopaka i odwróciła do nowo poznanej.
- Wiesz Demi nie chcę by nasza znajomość skończyła się na
durnej rozmowie w samolocie – powiedziała dziewczyna, a szatynka uśmiechnęła
się do niej ciepło.
- Ja także – powiedziała i zapisała na kartce ich adres. –
Oto mój adres, wczoraj zgubiłam kartę sim więc telefon podam ci jak tylko kupię
nową. – skłamała.
- Dobrze – powiedziała Miley spoglądając na kartkę – O
mieszkamy po sąsiedzku, jak się fajnie złożyło.
- Naprawdę? – zapytałam.
- Tak, dziwne że się jeszcze nie spotkaliśmy – dziewczyna skierowała
słowa do bruneta. Chłopak posłał jej uśmiech i wziął głęboki wdech, z
niewiadomych przyczyn oddychał tak jakby sprawiało mi to większą trudność.
- Pewnie dlatego że dopiero tam się wprowadziłem –
wytłumaczył, a dziewczyna posłała mu
miły uśmiech. Demi nie interesowała ich rozmowa, bardziej była ciekawa co tam u
Seleny, u jej brata, u chłopaków… u niego. Co czuje po przeczytaniu pamiętnika?
- Demi kotku słuchasz nas? – zapytał jej narzeczony
wybudzając ją z rozmyśleń.
- Nie, przepraszam, zamyśliłam się – wytłumaczyła dziewczyna
i złapała za rączkę jednej z walizek. – Idziemy? – zapytała towarzyszy.
- Idziemy – powiedział z uśmiechem Adam. Wiedział że nie
łatwo jej było wyjechać, ale dla niego było to bardzo istotne, ona była jego
najważniejszą w życiu, życiu które nie trwa za długo i ma się jedno. Przyglądał
jej się i podążał za jej kruchą sylwetką. Dziewczyna po chwili odwróciła się
czując jego wzrok na swoich plecach i uśmiechając się złapała za jego dłoń,
dość zimną dłoń i pociągnęła w stronę parkingu. Dla niej miał być to koniec
cierpień, a dla niego ostatnie chwile życia, życia wraz z nią, kobietą jego
marzeń.
***
Napisałam, rozdział dedykuję Girls, jednej z członkiń mojego ukochanego Riddle, która prawdę mówiąc zmusiła mnie do napisania tego roz.
Pffff.... Od razu zmusiła! Nie kłam! Ja tylko Cię dręczyłam abyś go dodała ;P Nikt Cie do tego nie zmuszał... Rozdział świetny ;*
OdpowiedzUsuńPS: Jutro chcę 2 rozdział!
to Ewa juz się przestanie fochać bo dodałas rozdział.... ale bardzo, bardzo długo musiała cię o niego nudzić. Ja też bym się obraziła jakby własna matka wolała się Germanić niż spełniać marzenia swojej córki. Rozdział wspaniały, pisz już kolejne bo się Ewa fochnie
OdpowiedzUsuń